Krok po kroku
Zespół z Kędzierzyna-Koźla, wciąż aktualny wicemistrz Polski, do starcia z trzecim w tabeli PlusLigi Projektem Warszawa przystępował, będąc w zestawieniu na dziewiątym miejscu, co nie gwarantuje miejsca w fazie play-off. Podopieczni trenera Adama Swaczyny szczególnie w ostatnich kilku meczach nie prezentowali się zbyt dobrze, co poskutkowało m.in. porażką z Treflem Gdańsk 1:3.
Ostatecznie z drużyną Piotra Graban przegrali, lecz ich gra powoli może napawać optymizmem. Głownie jest to spowodowane powrotami siatkarzy po licznych kontuzjach. Poniedziałkowe spotkanie po raz pierwszy w tym sezonie rozpoczęła w najmocniejszym składzie, który rok temu walczył o medal PlusLigi i zwyciężył Ligę Mistrzów. Na temat swojego zdrowia dla “Polsatu Sport” wypowiedział się Aleksander Śliwka.
– Na takim poziomie, żebym był z siebie zadowolony pod względem fizycznym, to zagrałem może dwa i pół seta. Później nie byłem już tak skuteczny i nie pomagałem drużynie tak, jak powinienem, między innymi też dlatego ten mecz się wydłużył i odwrócił. Będę dalej pracował nad tym, żeby wytrzymywać grę w spotkaniach w pełnym wymiarze. Adrenalina była wielka. Potrenowałem kilka dni w pierwszej linii i nie spodziewałem się, że w tym meczu będzie dobrze, bardzo się stresowałem. Nie wiedziałem, czego się spodziewać, czy podołam siatkarsko, fizycznie – podkreślił Śliwka.
– Mam specjalną ortezę, która zabezpiecza i usztywnia palec, aby zapobiec odnowieniu się kontuzji. Palec jest w dalszym ciągu w fazie zrastania i przebudowy, ale już jest na tyle bezpiecznie, że mogę grać. Nawet w przypadku jakiegoś mocnego ciosu w bloku czy w obronie tak naprawdę grozi mi tylko ból – dodał.