Nie było jednak łatwo
Od początku spotkania liderom tabeli nie szło zbyt dobrze. Ich akcje nie chciały przełożyć się na gole. Brakowało skuteczności, która objawiła się w szeregach przyjezdnych. W 33. minucie za sprawą Maximilliana Beiera Hoffenheim objęło prowadzenie i na BayArena piłkarze Xabiego Alonso musieli gonić wynik.
Jednak dla takiego zespołu to nic trudnego. Piłka niemiłosiernie nie chciała wpadać do bramki. Dwoili się i troili gospodarze pod bramką rywali, którzy jedyne co robili to wybijali piłkę jak najdalej od swojego pola karnego. Wydawało się, że dojdzie do pierwszej porażki Bayeru w tym sezonie. Nic bardziej mylnego.
W 88. minucie Robert Andrich wyrównał wynik spotkania, w 91. minucie za sprawą Patricka Schicka Leverkusen wyszło na prowadzenie i dopięło swego. To było kolejne spotkanie, które pokazało, że nie ma takiej siły, która zatrzyma maszynę Xabiego. Nawet jej nie idzie, to i tak wygra albo przynajmniej zremisuje.
Nieprawdopodobna drużyna, która pewnie mknie po pierwsze w historii klubu mistrzostwo Niemiec. Ich przewaga nad Bayernem do meczu z Borussią wynosi obecnie 13 punktów. Wciąż są niepokonanym zespołem w tym sezonie, a ich licznik spotkań bez porażki dobił właśnie do 39.
Bayer Leverkusen – TSG Hoffenheim 2:1 (Andrich 88′, Schick 90+1′ – Beier 33′)