Wyrównana gra połączona z brakiem fajerwerków
Legia o wiele lepiej weszła w spotkanie. Zawodnicy Kosty Runjaica bardzo mocno naciskali na bramkę strzeżoną przez Rafała Gikiewicza. Głównym zagrożeniem byli wahadłowi Wojskowych, którzy robili dookoła siebie bardzo dużo szumu z czym nie potrafili sobie poradzić Widzewiacy. Jednak piłkarze Daniela Myśliwca przetrwali nawałnicę jaką zgotowali im Legioniści i z biegiem czasu zaczęli się odgryzać, jednocześnie powiększając przewagę na boisku. Przez to można śmiało powiedzieć, że pierwsza połowa była bardzo wyrównana. Obie ekipy miały swoje sytuacje, lecz jednocześnie starały się grać bardzo zachowawczo i bezpieczne. Brakowało tylko goli.
Fran Alvarez bohaterem Widzewa
Druga połowa przebiegała bardzo podobnie jak pierwsza. To Legia od samego jej początku próbowała narzucać swoje warunki gry. Gospodarze zdecydowanie się cofnęli pod własną bramkę w celu szukania kontrataków. Mecz o wiele bardziej się uspokoił. Tak jakby zarówno jedni jak i drudzy nie do końca wiedzieli jak przełamać obronę przeciwnika. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem to w 93. minucie do głosu doszedł Fran Alvarez. Hiszpan dał tym samym Widzewowi pierwsze zwycięstwo z Legią od 24 lat. Z kolei Wojskowi nie wygrali w Ekstraklasie od czterech spotkań.