Czas na powroty
Maciej Maciusiak z kadry skoczków odszedł rok temu – po roku spędzonym jako szef grupy B obok Thomasa Thurnbichlera. Grzegorz Sobczyk został odsunięty przez PZN jeszcze o rok wcześniej, razem z ekipą Michala Doleżala. Poszedł do Bułgarii, gdzie z Władimirem Zografskim minione lato skończył na szczycie LGP. Niestety, obiecujące starty na igelicie nie przełożyły się na sukcesy zimą.
Ze słów Adama Małysza wynika, że w oczach Thomasa Thurnbichlera pozycja polskich trenerów jest bardzo dobra i myśli o włączeniu ich do swojego sztabu na kolejny sezon.
– Thomas widzi, że w Polsce mamy tak mało trenerów, że nie możemy sobie pozwolić na to, by tracić ich w skokach. Cały czas upomina się zatem i o Maćka i o Grześka. Chciałby ich powrotu do szkolenia. Na pewno prowadzimy takie rozmowy, zastanawiając się, co można byłoby zrobić. To są twarde charaktery, nie dają sobie w kaszę dmuchać. Ale myślę, że już nieco odpoczęli od siebie, nabrali dystansu – powiedział Małysz.
Sam zainteresowany zabrał głos w tej sprawie, odpowiadając na pytania dziennikarzy TVP Sport.
– Faktycznie, z Thomasem spotkałem się bodajże dwa razy. W Lahti i Oslo. Ale to bardziej była taka rozmowa prywatna: co ja sądzę, jak ja bym to widział, na ile mam kontrakt w Bułgarii podpisany. Bez konkretów. Więc trochę dziwię się, że Adam tak właśnie powiedział, bo też ludzie mi to przysyłali. Czytałem. Niemniej, dotąd ze strony PZN nie było formalnego kontaktu. Z Adamem rozmawiałem w Planicy wyłącznie koleżeńsko, nie padło konkretne: przyjdź, pogadajmy. Z Thomasem widujemy się na śniadaniach w hotelach, w gnieździe. To naturalne, że rozmawiamy o różnych sprawach. Ja lubię rozmawiać, więc zapraszam. Moje rozmowy z Bułgarią właśnie trwają. Podejrzewam, że za miesiąc będę już wiedział, co dalej. – powiedział Grzegorz Sobczyk.