Liczy się zwycięstwo
Fani Huberta Hurkacza mają miłe wspomnienia związane z Miami, gdzie wygrał najwięcej meczów. W tegorocznych rozgrywkach zaczęło się od ciężkiej przeprawy z Aleksandrem Szewczenko i podobnie mozolne wejście zaliczył jego poniedziałkowy rywal z trzeciej rundy, Sebastian Korda, który także męczył się z nominalnie znacznie słabszym rywalem.
Dwa pierwsze sety kończyły się tie-breakami, w których decydowały pojedyncze punkty. W pierwszym – poważny błąd Kordy przy siatce, gdzie na ogół się nie mylił. W drugim – wygrany przez Amerykanina punkt po niezłym ataku. I dopiero trzecia partia cokolwiek zmieniła i przyniosła coś innego niż tie-break.
W trzecim secie doszło do przełamania na korzyść Huberta Hurkacza, do którego doszło w czwartym gemie partii. Polak przewagi do końca już nie wypuścił i wygrał całe spotkanie w trzech setach. W czwartej rundzie wrocławianinowi przyjdzie się zmierzyć z Grigorem Dimitrovem, z którym jeszcze ani razu w karierze nie wygrał, a miał do tego cztery okazje.
Hubert Hurkacz – Sebastian Korda 2:1 (7:6(5), 6:7(5), 6:4)